Tak naprawdę pojechaliśmy tam do pracy, z Julką oczywiście. Praca "w terenie", w centrum handlowym więc Julki obecność z niczym nie kolidowała. Mam świadomość, że zabieranie dzieci do centrów handlowych nie jest szczytem rozrywki ani nie ma nic wspólnego z kreatywnym wychowywaniem dziecka ale wyboru nie było.
Na szczęście Julia ze sklepami problemów nie ma. Można śmiało powiedzieć, że to sklepy mają problem z Julią. I rodzice:) Ganiała po tych sklepach, obijała się o wszystko i wszystkich, zrzucała co popadnie. Dla niej zabawa była przednia!
Wykorzystaliśmy wszelkie możliwe atrakcje takich miejsc. Była "strefa dziecka", lody, przymierzalnie, ruchome schody, parking, winda.
Julka ma na sobie:
buty i czapka: Zara
rajstopy i sweterek: H&M
spodenki: Mothercare
bluzka: Kollale
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz